CELEBRITY
Tego konfliktu nikt nie przewidział. Słowa Tuska poszły w świat
“Czasami trzeba wybierać między miłością do zwierząt a bezpieczeństwem miast, wsi i stabilnością wałów” – powiedział we wrześniu premier Donald Tusk, przypisując bobrom przynajmniej część winy za powódź. Jego słowa wywołały tak duży ferment, że starcie Tusk kontra bobry zasłużyło na tytuł “sporu roku”, przyznany w podcaście “Co to będzie”.
Wasze sugestie nie są pierwsze, że trzeba szybkich zmian, jeśli chodzi o obecność bobrów na wałach. Myśmy w 2010 roku podejmowali decyzje, ekolodzy byli wnerwieni, ale są priorytety. Czasami trzeba wybierać między miłością do zwierząt a bezpieczeństwem miast, wsi i stabilnością wałów – mówił szef rządu podczas posiedzenia sztabu kryzysowego.
Słowa te wywołały błyskawiczną reakcję. – Twierdzenia premiera o przypisywaniu bobrom roli w powodziach przy tak wielkich opadach są piramidalną bzdurą wymyśloną na gorąco – komentował dla Gazeta.pl dr Andrzej Czech, doktor nauk biologicznych i badacz bobrów. – Nie tylko w Polsce bobry występują, a chyba tylko w Polsce szef rządu może wypowiadać takie bzdury – dodawał.
Kilka dni później Tusk przyznał, że “zrobiła się z tego ogólnonarodowa debata i dość poważna emocja, którą dobrze rozumie”. Jednocześnie zapewnił, że do tamtej pory nie ucierpiał żaden bóbr, choć mimochodem wspomniał, że za rządów PiS odstrzelono 8 tys. tych zwierząt . – Będzie dobrze, panie bobrze – zakończył pojednawczo.
Nie wiadomo, czy bobry poczuły się uspokojone, ale starcie Donalda Tuska z bobrami zyskało uznanie w oczach prowadzących podcast “Co to będzie”, którzy przyznali mu tytuł “sporu roku 2024”.