Oto powód porażki Igi Świątek w Australian Open. Było widać jak na dłoni

Walczyła jak lew do samego końca, a zabrakło tak niewiele. O porażce Igi Świątek z Madison Keys zadecydowały detale, przez które wszystko zakończyło się w najgorszy możliwy sposób w super tie-breaku. Nie ma wątpliwości, że Polka będzie teraz pracować z trenerem Wimem Fissette’em, by takie liczby już się nie powtórzyły. Dziś nie funkcjonował przede wszystkim serwis. Zabrakło najłatwiej zdobywanych punktów, które pomogłyby uratować wynik.

Gorsza dyspozycja serwisowa zadecydowała o porażce Igi Świątek. Nie pomagały też niewymuszone błędy
Nie opuszczały jej także w momentach, które decydowały o końcowym rezultacie. Rywalka stawiała na większe ryzyko i to się jej opłaciło
Nawet pomimo lawiny błędów Polki i tak decydowały detale. W kluczowych sytuacjach szczęście dopisywało jednak Madison Keys
Więcej informacji znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet
W meczu z Madison Keys zawiódł przede wszystkim jeden element. To serwis Igi Świątek, który nie funkcjonował dziś tak, jak w poprzednich spotkaniach w Australian Open. Do tej pory to on gwarantował jej łatwe punkty, dzięki którym mogła zyskać przewagę nad rywalką bez większego wkładu fizycznego. Tym razem po prostu tego nie było, czego nie można powiedzieć w przypadku Amerykanki.

To ona zanotowała siedem asów przy ledwie czterech podwójnych błędach serwisowych. W przypadku Świątek było znacznie gorzej. Polka zakończyła mecz bez choćby jednego asa, za to z aż siedmioma podwójnymi błędami. Co gorsza, pojawiały się one także w kluczowych momentach, choćby wtedy, gdy trzeba było bronić piłki na przełamanie w trzecim secie. To przyniosło natychmiastowe konsekwencje.