CELEBRITY
Dlatego Iga Świątek przegrała w Australian Open. „Oho, to może być ten dzień”
Komentator Eurosportu oraz tenisowy ekspert był jednym z gości w programie na kanale Meczyki.pl, w którym szukano przyczyn przegranej Igi Świątek. Wiceliderka rankingu WTA przegrała z Madison Keys. Bardziej doświadczona Amerykanka tym samym po raz drugi w karierze zagra w wielkoszlemowym finale.
Australian Open: Dlaczego Iga Świątek przegrała z Madison Keys?
Wspomniany Sidor siedział przy stole razem z Dawidem Olejniczakiem, komentatorem Eurosportu i Polsatu Sport, oraz prowadzącym program Maciejem Łuczakiem.
Panowie wspólnie szukali odpowiedzi na pytanie, co dokładnie zaważyło na przegranej Polki, analizując przy tym starcie Keys – Świątek, które trwało ponad 2,5 godziny. Sidor wskazał dwa kluczowe momenty tego tenisowego thrillera.
– Dla mnie jeden moment miał na pewno kluczowe znaczenie. Reszta jest wytłumaczalna przez ferwor walki i wymianę ciosów. Mianowicie to, że pierwszy set nie zakończył się 6:2, a doszło do 7:5. Madison Keys dostała tlenu, wiary. Gdyby Świątek rzeczywiście była w półfinale mocna, na jaką wyglądała od początku turnieju, bo tam zamykała szybko te mecze. Fakt, że inny rodzaj rywalek, które nie potrafiły grać tak mocno i regularnie, jak Keys w tej półfinałowej batalii – przyznał komentator Eurosportu.
Przed czwartkowym półfinałem, Świątek legitymowała się dodatnim bilansem (4:1) meczów z Amerykanką. Jak się jednak okazało, tego dnia – statystyki niewiele dały.
– Wrócę do tego pierwszego seta, tam się okazało, że jak nie zamknęła partii z 5:2, wysoko, jak się zrobiło 5:5, to w głowie Keys w tym momencie taka mała zapadka się zatrzasnęła. I ona pomyślała: Oho, to może być ten dzień. Bo do tego 5:2, Amerykanka grała tak nie do końca z wiarą. Jeszcze ta noga zabandażowana, gdzieś po drodze w turnieju Keys doznała jakiejś małej kontuzji, mikrourazu. Miałem takie wrażenie, oglądając ten mecz, że po 6:2 dla Świątek, Keys mogłaby nie mieć ochoty do walki. A ten drugi set, to być może byłaby taka strzelanina, na zasadzie trafi/nie trafi, po stronie Amerykanki. A to, że przegrała 5:7, a nie 2:6, to widzieliście wszyscy efekty, co się stało w drugim secie. Keys zagrała jak rażona ostrogą. Wprowadziła takie tempo, skuteczność przede wszystkim – uzupełnił Sidor.