CELEBRITY
– Trump chce pokoju, ale dostanie więcej martwych Ukraińców – mówią ukraińscy żołnierze. I podkreślają: sytuacja na froncie jest krytyczna. Zawieszenie pomocy wojskowej w tym właśnie momencie jest uderzeniem poniżej pasa.

Po tym, jak Donald Trump wygrał wybory, Taras, podobnie jak wielu innych ukraińskich żołnierzy, uległ złudnej nadziei, że koniec wojny jest już blisko. Choć Trump wracał do władzy jedynie z obietnicą zakończenia trwającej od trzech lat rosyjskiej inwazji “w jeden dzień”, niektórzy na froncie wierzyli, że ma w zanadrzu jakiś plan, który zmusi Rosję do zawieszenia ognia. Okazało się, że nawet jeśli miał, to nie taki, jaki wyobrażali sobie Ukraińcy.
– Nikomu do głowy nie przyszłoby, że wystarczy miesiąc rządów Trumpa, żeby świat odwrócił się do góry nogami – mówi Taras, zastępca dowódcy batalionu walczącego pod Pokrowskiem.
– Rozumiem, że nikt za darmo pomagać nie będzie. Ale Amerykanie zachowują się jak bandyterka w latach 90., która żądała opłaty w zamian za ochronę – porównuje Taras.
Z jeszcze większą nieufnością żołnierze obserwowali początkowe ruchy ukraińskich władz, które próbowały zdobyć zaufanie nowej administracji Białego Domu, przekonując o swojej gotowości do negocjacji. O ile wcześniej na froncie można było usłyszeć bezlitosną krytykę pod adresem Zełenskiego za korupcję, chaos w wojsku i przede wszystkim za nieprzygotowanie kraju do wojny, to teraz do tej listy pretensji doszły obawy, że prezydent “potulne przyjmie pokój na rosyjskich warunkach”.
– Bądźmy szczerzy: w wojsku mało kto ufał władzom. Poczucie było takie, że zaraz chłopaki raz-dwa i się dogadają. Podzielą Ukrainę, a nam podziękują za “dzielną walkę” – przyznaje Taras.
Spotkanie w Białym Domu, podczas którego na oczach milionów widzów doszło do kłótni między Zełenskim i Donaldem Trumpem oraz J.D. Vancem, stało się punktem zwrotnym.
– Nie głosowałem na Zełenskiego podczas wyborów w 2019 roku, bo nie chciałem mieć klauna za prezydenta – mówi “Szajtan”, dowódca baterii artyleryjskiej, walczącej w obwodzie charkowskim. – Ale okazało się, że prawdziwy klaun siedzi w Białym Domu. Nikt nie ma prawa traktować po chamsku kraju, który broni się przed tak brutalną napaścią – dodaje.
Według Tarasa awantura w Białym Domu zmusiła wielu żołnierzy, aby spojrzeć na Zełenskiego inaczej. – Nie powiem, że wszyscy zmienili o nim zdanie, ale większość uważa, że w Waszyngtonie prezydent obronił honor Ukrainy. Zobaczyłem w nim faceta, który nie klęka przed silniejszym. Do żołnierzy to przemawia. Od trzech lat walczymy z o wiele silniejszym wrogiem. Tu, na froncie, albo ty, albo ciebie i nie ma nic pośrodku.
BROŃ
W podobnym duchu wypowiada się również Mychajło, dowódca jednostki obrony przeciwlotniczej, która walczy w obwodzie kurskim.
– Dobrze, że Zełenski nie przemilczał. Wspieram go, choć kłótnia w Białym Domu może nas słono kosztować – mówi Mychajło.
Trzy dni po awanturze Donald Trump zawiesił wszystkie programy pomocy wojskowej dla Kijowa, łącznie ze sprzętem, który był już w drodze do Ukrainy lub czekał w strefach tranzytowych w Polsce.
“Stany Zjednoczone zawieszają całą obecną pomoc wojskową dla Ukrainy, dopóki Trump nie zobaczy, że władze tego kraju wykazują uczciwe zaangażowanie w na rzecz pokoju” – powiedział Bloombergowi jeden z urzędników z administracji Białego Domu.