CELEBRITY
Minister Wieczorek ujawnił dane sygnalistki. “Zaufałam, teraz jestem szykanowana”
Szefowa związku zawodowego na Uniwersytecie Szczecińskim poinformowała ministra nauki Dariusza Wieczorka o nieprawidłowościach, do których w jej ocenie dochodzi na uczelni. Prosiła o zachowanie anonimowości, ale minister osobiście przekazał jej pisma rektorowi. Kobieta została okrzyknięta donosicielką, a uczelnia powiadomiła prokuraturę.
Akademicki Dom Mieszkalny nr 1 Uniwersytetu Szczecińskiego przy ul. Szwoleżerów w Szczecinie, ponad dwa kilometry od głównego gmachu uczelni. Typowy akademik sprzed lat, blok z wielkiej płyty, odrapana elewacja, długie korytarze, niewielkie pokoje. W jednym z nich przyjmuje nas bohaterka naszego tekstu. Zaparza kawę, kładzie na stole stos papierów. Zrezygnowana mówi: – Nie mam już nic do stracenia, opowiem wam moją historię.
“Przecież to całe moje życie”
Uniwersytet Szczeciński powstał w 1985 roku. Od tego roku pracuje w nim też Gabriela Fostiak. 71 lat, dziarska, uśmiechnięta, szybko skraca dystans.
– Mogłabym się zaśmiać, że jestem tak stara, jak uniwersytet, ale byłoby to kłamstwo. Przecież jestem starsza – mówi. I wyjaśnia – gdybyśmy nie wiedzieli – że nie jest nauczycielem akademickim. Przez lata była pracowniczką sekretariatu w jednym z instytutów wydziału humanistycznego, a w roku 1999 wraz z koleżankami stworzyły związek zawodowy. Fostiak wzdycha, mówi, że przez lata różnie bywało ze współpracą z różnymi rektorami i kanclerzami uczelni. Ale uważa, że tak źle, jak jest teraz, nie było nigdy.
– W naturę związkową wpisany jest pewnego rodzaju konflikt z władzami uczelni; naszym zadaniem jest dbać o pracowników. Ale mówię z ręką na sercu: dla mnie zawsze najważniejsze było dobro uczelni. Przecież to całe moje życie. Obecnie uniwersytet oszczędza, ale nie na wszystkich, władze powinny zacząć od siebie – mówi.
W połowie roku 2024 pracownicy uzyskali informację, że w 2023 r. odnotowano stratę na poziomie 24,5 mln zł. To fakt – sprawdziliśmy sprawozdanie finansowe uczelni, w którym jej władze dowodzą, że to jednorazowy przypadek, właściwie splot niekorzystnych okoliczności, na które zarządzający nie mieli wpływu.