CELEBRITY
Jedziemy na MŚ. Wielka wygrana Polski. Awans jest nasz

Reprezentacja Polski kobiet w piłce ręcznej walczyła w Macedonii Północnej o awans do mistrzostw świata. Udało się obronić w Bitoli czterobramkową zaliczkę z pierwszego meczu i awansować na mundial.
Reprezentacja Polski kobiet po pierwszym spotkaniu eliminacyjnym do mistrzostw świata z Macedonią Północną mogła mieć mieszane uczucia. Zwyciężyła 22:18, ale z perspektywy całego meczu ten wynik był korzystniejszy dla rywalek, które przed rewanżem wciąż były w grze o MŚ.
Zwłaszcza że drugi mecz Macedonki miały na swoim, bardzo gorącym terenie. Podopieczne Arne Senstada nie miały zatem co liczyć na łatwą przeprawę w Bitoli. Reprezentantki Macedonii pokazały już w Koszalinie, że trzeba na nie uważać i pod żadnym pozorem nie można ich lekceważyć. Czterobramkowa zaliczka nie była wcale dużym zapasem, dlatego Polki nie mogły sobie pozwolić na podobną historię jak z pierwszego meczu, gdzie fatalnie zaprezentowały się w końcówce i roztrwoniły dziesięciobramkową przewagę.
Już pierwsze minuty pokazały, że w Bitoli łatwej przeprawy nie będzie, a licznie zgromadzeni kibice będą ósmym zawodnikiem Macedonek. Dopiero w piątej minucie padła pierwsza bramka, której autorką była Monika Kobylińska. Polki jednak nie popisywały się skutecznością. Myliły się w prostych sytuacjach, zwłaszcza skrzydłowe.
Niewykorzystane sytuacje szybko się zemściły, bo Macedonki zaczęły zdobywać bramki. Każde trafienie, interwencja bramkarki, czy dobre zachowanie w obronie wiązało się z ogromnym aplauzem miejscowych kibiców. Po pierwszym kwadransie udawało się jednak utrzymywać zaliczkę z pierwszego meczu, a nawet dołożyć jedno trafienie, prowadząc 5:4. Tak niski wynik pokazywał, że obie drużyny popełniały mnóstwo błędów i w głównej mierze skupiały się na twardej grze defensywnej.
Na szczęście, Polki nie pozwalały rozpędzić się reprezentacji Macedonii. Przez całą pierwszą połowę obie drużyny szły łeb w łeb, co oczywiście było korzystne dla Biało-Czerwonych. Nie zmienia to faktu, że podopieczne Arne Senstada miały problemy ze zdobywaniem bramek. Liderką naszej kadry była Aleksandra Rosiak, która w pierwszej części gry trzykrotnie pokonała Jovanę Micevską. Dobrą robotę wykonywała w bramce również Adrianna Płaczek, która broniła z 33 proc. skutecznością.
Trzeba przyznać, że wynik 10:10 po trzydziestu minutach nie wyglądał źle. Nie była to połowa, po której można było się zachwycać grą reprezentacji Polski, ale nie to w Bitoli było najważniejsze. To był typowy mecz walki.
Początek drugiej połowy to jednak zupełnie inna gra. Mecz stał się zdecydowanie bardziej otwarty. Lepiej w tej grze odnajdywały się Polki, które po trzydziestu ośmiu minutach prowadziły 15:13. Macedonki nie chciały jednak odpuszczać, dzielnie walczyły o mistrzostwa świata.