CELEBRITY
Marta Kaczyńska na Wawelu. Towarzyszyły jej dzieci

Oprócz Andrzeja Dudy w rocznicę katastrofy smoleńskiej na Wawelu pojawiła się także Marta Kaczyńska. Córka zmarłego tragicznie prezydenta Polski zabrała ze sobą dzieci.
– To była niezwykle ważna misja państwowo i historycznie, dlatego tam lecieli i ponosili trud tej wyprawy. Niestety zginęli i nigdy nie wrócili. Nic nie naprawi ich najbliższym ani Rzeczpospolitej tej straty. To jest ból, który dla wielu nie mija mimo tych 15 lat – mówił Andrzej Duda na obchodach kolejnej rocznicy katastrofy smoleńskiej. Na Wawelu pojawiło się mnóstwo osób, które przyszły oddać hołd ofiarom. Wśród nich znalazła się także Marta Kaczyńska.
Marta Kaczyńska uczciła pamięć rodziców
Podczas uroczystości Marcie Kaczyńskiej towarzyszyły dzieci: osiemnastoletnia Martyna oraz sześcioletni Stanisław Lech. Sporo uwagi przyciągnęła starsza pociecha córki tragicznie zmarłego prezydenta Polski, która od ostatnich obchodów bardzo się zmieniła. Warto podkreślić, że dzieci Marty Kaczyńskiej towarzyszą jej na obchodach co roku. Na Wawelu zabrakło jedynie najstarszej córki, Ewy, która studiuje na uniwersytecie w Seulu w Korei Południowej. Zdjęcia z obchodów znajdziecie w naszej galerii.
Joanna Racewicz w przejmującym wpisie o śmierci męża. Te słowa rozdzierają serce
Jednym z pasażerów samolotu był także mąż Joanny Racewicz – oficer BOR-u Paweł Janeczek. 10 kwietnia na profilu dziennikarki na Instagramie pojawił się przejmujący wpis, do którego dodała archiwalne zdjęcie męża z synem. “Zwyczajność pięknieje, gdy przechodzi na drugą stronę. Staje się. Nigdy. Codzienność w każdym słowie. Okruchu na stole. Spojrzeniu. Obietnicy. Będzie dobrze. Czas nie jest linią ciągłą. Potrafi się zatrzymać. Zastygnąć w jednej chwili. Stężeć w logicznym. To niemożliwe. Czas nie jest linią ciągłą. Umie zwoływać obrazy. Siadają mu rojem na wyciągniętym ramieniu. Wieczność. Kochamy. Tęsknimy. Na zawsze” – czytamy. W jednym z wywiadów Racewicz przyznała, że jej mąż miał nie lecieć do Smoleńska, jednak w ostatniej chwili zamienił się z kolegą, żeby być na urodzinach syna. “To nie była jego kolej. Miał dwa tygodnie później lecieć do Nowego Jorku z prezydentem, ale wybrał ten lot i zamienił się z kolegą, bo chciał być na urodzinach synka. (…) Kilka dni później ten kolega, z którym się zamienił, niósł na ramieniu jego trumnę, płacząc jak bóbr” – zdradziła w rozmowie ze Światem Gwiazd.